🐺 Z Wielkiej Chmury Mały Deszcz
Już nie tylko fachowe media, ale także tygodniki popularne odmieniają przez wszystkie przypadki słowo "chmura". Wygląda na to, że w informatyce na dobre nakręciła się kolejna spirala tzw. hype. Bezkrytycznym artykułom o nowym paradygmacie przetwarzania towarzyszą - niespodzianka! - całostronicowe reklamy wiodących dostawców tej technologii i usług. Chmura przestała być
Z wielkiej chmury (obliczeniowej) mały deszcz Rafał Maklowski | 21.11.2019, 11:32 Jesteśmy dwa dni po debiucie Google Stadia i jak na razie wypadł on fatalnie.
Deszcz - krzyżówka Opis: Nagromadzenie czegoś, fizycznego lub nie, co spada na kogoś (w sensie materialnym lub nie). Turystyce nie sprzyja - hasło do krzyżówki - deszczUlewa - hasło do krzyżówki - deszczUlewny albo przelotny - hasło do krzyżówki - deszczUlewny - hasło do krzyżówki - deszczW przysłowiu: mały z dużej chmury - hasło do krzyżówki - deszczWiele - hasło do
"Z dużej chmury mały deszcz" mówią Mamy nadzieje, że tej jesieni pogoda będzie dla Nas równie łaskawa. Tymczasem my wykonaliśmy kilka ciekawych
Chyba puszczał żurawia do Krzysia. Nie dopytała jak było, bo równo z dzwonkiem dał nogę z sali. Zał. 2. Z DUŻEJ CHMURY MAŁY DESZCZ Z wielkiej awantury wynikają małe problemy lub konsekwencje. GRUBA RYBA Ważna, wpływowa osoba. MIEĆ CAŁY DOM NA GŁOWIE Obowiązki związane z prowadzeniem domu.
Studio zapowiedziało, że pracuje obecnie nad kilkoma projektami, które będą dostępne na platformie Infinity. To hub, w którym pojawiać się będą kolejne gry z serii. Pierwszymi będą kodowe nazwy "Red" oraz "Hexe". Pierwsza z nich zabierze graczy do feudalnej Japonii, druga opowie o procesach czarownic w Świętym Cesarstwie Rzymskim.
Z dużej (wielkiej) chmury mały deszcz. mówimy, jeśli. jakieś wydarzenie nie spowodowało tak poważnych konsekwencji, jakich się spodziewaliśmy. Zobacz pozostałe przysłowia >. zgłoś uwagę.
Dobrze obrazowała to interwencja w Libii, w której Stany Zjednoczone miały ograniczony udział i koordynowały działania z sojusznikami z Francji i Wielkiej Brytanii, a także wystrzeganie się samodzielnej wojskowej interwencji w Syrii uzależniając atak od zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ.
z wielkiej chmury mały deszcz sprichw. viel Aufhebens und nichts dahinter. 2. wielki (intensywny): wielki mróz, wiatr. stark. wielki tajemnica. groß
1aLmz7t. Z Wikisłownika – wolnego słownika wielojęzycznego Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwaniaz dużej chmury mały deszcz (język polski)[edytuj] wymowa: IPA: [ˈz‿duʒɛj ˈxmurɨ ˈmawɨ ˈdɛʃʧ̑], AS: [z‿dužei ̯ χmury mau̯y dešč], zjawiska fonetyczne: przyim. nie tw. syl. ?/i znaczenia: przysłowie polskie ( końcowy wynik bywa niewspółmiernie mały w stosunku do oczekiwanego odmiana: przykłady: składnia: kolokacje: synonimy: ( góra urodziła mysz, góra rodzi mysz[1] antonimy: hiperonimy: hiponimy: holonimy: meronimy: wyrazy pokrewne: związki frazeologiczne: etymologia: uwagi: tłumaczenia: angielski: ( great boast, little roast; much cry and little wool białoruski: ( з вялікага грому малы дождж chorwacki: ( tresla se brda, rodio se miš esperanto: ( granda nubo, malgranda pluvo, granda nubo, eta pluvo hiszpański: ( mucho ruido y pocas nueces niemiecki: ( viel Geschrei und wenig Wolle rosyjski: ( из большой тучи да малая капля włoski: ( molto fumo, poco arrosto źródła: ↑ Hasło „z dużej chmury mały deszcz” w: Wielki słownik języka polskiego, Instytut Języka Polskiego PAN.
Kolejny gotowy i opłacony projekt miejskiej inwestycji idzie do kosza. Najpierw kielecki ratusz zerwał współpracę z projektantem, który opracował koncepcję rewitalizacji Doliny Silnicy, teraz czas na palmiarnię, która miała stanąć na terenie ogrodu botanicznego w konkurs na opracowanie koncepcji budowy ogrodu botanicznego wraz z palmiarnią został rozstrzygnięty na początku sierpnia 2005 roku. Zwycięski projekt opracowali architekci Marcin Kamiński i Bartosz Bojarowicz, a miasto wydało na ten cel milion Hejduk, dyrektor Geonatury Kielce informuje, że sama palmiarnia, 15 lat temu, miała kosztować 70 mln zł, obecnie jej koszt byłby znacznie wyższy. W związku z tym musi powstać nowy projekt.– W obecnej sytuacji te 70 mln należy pomnożyć przez trzy lub cztery, co daje wynik prawie ćwierć miliarda złotych. W projekcie te obiekty były tak rozbudowane i skomplikowane, że z punktu widzenia ekonomii, kompletnie nie przystają do naszych czasów. Zmieniła się również powierzchnia, więc i tak musimy robić wszystko od nowa. Z pewnością musimy podejść do tej inwestycji racjonalnie, by w przyszłości palmiarnia nie generowała dodatkowych dużych kosztów. W związku z tym musi powstać nowy projekt – mówi oczekuje teraz na dofinansowanie całej inwestycji z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Świętokrzyskiego na lata 2021-2027. Na ten cel przewidziano 33 mln zł, co oznacza, że projektanci będą mieć dużo mniejsze pole do popisu niż ich poprzednicy, a sama palmiarnia będzie znacznie skromniejsza.– To nie może być tak, że ktoś nam zaoferuje projekt na palmiarnię, której budowa wyniesie 100 mln zł, bo będzie to niemożliwe do zrealizowania. Musimy wybierać tylko te propozycje, które zmieszczą się w kwocie 30 mln zł, by mieć zapas na nieprzewidziane wydatki związane z inwestycją.– Na przygotowanie koncepcji palmiarni mamy przeznaczone 150 tys. zł i kolejne 150 tys. zł na dodatkowy projekt geoparkowy. Te dokumenty będą podstawą do przygotowania wniosku o dofinansowanie. Z racji tego, że jesteśmy na liście projektów kluczowych w nowej perspektywie unijnej, jesteśmy prawie pewni, że te pieniądze otrzymamy – dodaje Mirosław Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni twierdzi, że taka sytuacja jest przykładem braku strategii działania ze strony prezydenta miasta.– Władze miasta podejmują pewne decyzje zbyt pochopnie. Jak była modna Dolina Silnicy to mówiło się o rewitalizacji Doliny Silnicy, choć prezydent nie patrzy na konsekwencję swoich poprzednich poczynań. Taka sama sytuacja jest z palmiarnią. Projekt jest przygotowany od wielu lat i szkoda, że przez ten czas nie udało się go wdrożyć go w życie, ponieważ teraz rosną ceny nie tylko materiałów budowlanych, ale i jak w tym roku miasto nie wykorzystało 80 mln zł na remonty dróg, zapewne te pieniądze, które zostały przeniesione na kolejny rok już nie wystarczą na ich realizację – wyjaśnia Stępniewski, radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości uważa, że władze miasta powinny dostosować cele do swoich możliwości.– Wszelkie zlecone dokumentacje, którymi dysponuje miasto powinny być realizowane, by te pieniądze nie przepadały. Jednak w przypadku palmiarni, projekt opiewa na bardzo dużą kwotę i miasto mogłoby mieć problem nie tylko z samym wybudowaniem obiektu, ale i jego utrzymaniem. Zauważam również, że jest wiele dokumentacji, które zamiast być realizowane, trzymane są w szufladach i mam nadzieję, że z biegiem czasu ta sytuacja się poprawi, bo przecież chodzi o duże pieniądze – komentuje Marcin na opracowanie projektu palmiarni w kieleckim ogrodzie botanicznym ma zostać ogłoszony w 2022 roku.
Czytając sprawozdania spółek technologicznych z USA, zauważyłem pewną zależność. Oprócz re... Czytając sprawozdania spółek technologicznych z USA, zauważyłem pewną zależność. Oprócz regularnego przewijania się nazw tych samych funduszy venture capital, powtarzają się wciąż nazwy samych spółek – jako dostawców lub odbiorców różnych usług. Okazało się, że lwią część przychodów wielu startupów stanowi świadczenie usług innym startupom, które z kolei też świadczą usługi innym startupom, które z kolei… łatwo się domyślić, że koło się zamyka. Schemat zazwyczaj jest taki sam – końcowym odbiorcą jest klient detaliczny, a wszystko zaczyna się od Amazona, gdzie większość firm technologicznych ma wykupioną usługę korzystania z chmury obliczeniowej. Poniższy graf prezentuje prostą strukturę powiązań na przykładzie kilku prominentnych firm z Doliny Krzemowej. Schemat dostawców i odbiorców usług w wybranych firmach technologicznych w USA (Kierunki strzałek oznaczają, od kogo do kogo dostarczana jest usługa. Przykładowo, Amazon Web Services (AWS) dostarcza usługę chmury obliczeniowej firmie ZenDesk.) Prześledźmy zatem przykładową drogę dolarów wydanych przez subskrybenta Spotify do Amazon Web Services. Polski konsument za nieco ponad 5 dolarów kupuje miesięczną subskrypcję na Spotify, co daje mu nieograniczony dostęp do większości dostępnej na świecie muzyki. To dość niska cena – za około 10 dolarów można w Polsce kupić pojedynczy album muzyczny na płycie CD. Na swojej działalności w 2017 roku Spotify odnotował stratę 430 milionów dolarów, czyli około 9% ujemnej marży operacyjnej. Pracownicy firmy Spotify do współpracy wykorzystują Dropboksa, czyli usługę firmy Dropbox, polegającą na przechowywaniu danych w chmurze na podobnej zasadzie, co Google Drive. DropBox na tej działalności w roku 2017 stracił 114 milionów dolarów – marża operacyjna -10%. Dropbox poniósł stratę, mając aż 11 milionów płacących klientów. Przy tej liczbie osób korzystających z ich usług muszą pojawić się różne problemy techniczne. Klienci zgłaszają je, korzystając z oprogramowania, które zapewnia Dropboksowi firma ZenDesk. Przykładowo, kiedy korzystamy z Dropboksa i mamy problemy z synchronizacją danych między naszym komputerem a komputerem kolegi z zespołu, możemy wejść na stronę Dropboksa, otworzyć znajdujące się tam okno czatu i opisać nasz problem obsłudze technicznej. To właśnie rozwiązanie, które opracował ZenDesk. Dzięki temu Dropbox nie musi kupować oddzielnych licencji na oprogramowanie do obsługi klienta lub samodzielnie programować takiego rozwiązania i implementować go w całej firmie. Wystarczy, że opłaci ustaloną z góry miesięczną subskrypcję w ZenDesk. Oferując tego typu usługę, ZenDesk w 2017 roku stracił 114 milionów dolarów, osiągając ujemną marżę -27%. ZenDesk z kolei, aby efektywnie prowadzić działalność w obszarze obsługi klienta, korzysta z usług firmy Twilio, która zajmuje się dostarczaniem rozwiązań komunikacyjnych w chmurze. ZenDesk, zapewniając rozwiązania umożliwiające kontakt na linii klient-Dropbox, jako jedną z opcji kontaktu oferuje połączenie telefoniczne. Call center Dropboksa nie musi korzystać jednak z tradycyjnego modelu, gdzie każdy konsultant siedzi przy biurku z pojedynczym analogowym telefonem - obsługa telefonów odbywa się przez komputer. Aby to umożliwić, ZenDesk potrzebuje odpowiedniej infrastruktury i rozwiązań technologicznych, których sam nie posiada. W związku z tym korzysta z technologii firmy Twilio, która potrafi całkowicie wyeliminować fizyczny telefon z call center i oferuje elektroniczną obsługę klienta, a także marketing w chmurze – w tym odbieranie i wykonywanie telefonów do klientów czy organizowanie SMS-owych kampanii marketingowych z poziomu platformy internetowej. Oferując takie rozwiązania, Twilio w zeszłym roku stracił 66 milionów dolarów, marża operacyjna -17%. Nie zapominajmy o tym, że Twilio też ma swoich klientów, którzy wymagają należytej obsługi. Żeby temu zaradzić, firma korzysta z usługi oferowanej przez ZenDesk. Z usług firm ZenDesk i Twilio korzysta także Uber. Kiedy oczekujemy na spóźniającego się kierowcę i chcemy do niego zadzwonić, żeby ustalić czas przyjazdu, możemy połączyć się z nim przez aplikację Ubera. Działa to jak zwykłe połączenie telefoniczne, ale dzięki temu, że odbywa się przez aplikację, obie strony pozostają anonimowe, a ich numery telefonów - ukryte. Skoro już mówimy o Uberze, to rzućmy okiem na usługi oferowane przez tego usługodawcę. Za przejazd Uberem na przykład z lotniska Chopina w Warszawie do centrum miasta zapłacimy około 20 złotych. Za taki sam przejazd, korzystając z jednej z większych warszawskich korporacji taksówkarskich, zapłacimy 29 złotych. Oczywiście dochodzi tutaj kwestia większych kosztów działalności korporacji taksówkarskiej, związanych z nie do końca uregulowaną działalnością Ubera, przez co ten drugi może nieuczciwie zaniżać cenę z powodu niższych kosztów. Niemniej jednak nie zmienia to faktu, że gdy skorzystamy ze zwykłej taksówki, zapłacimy za usługę aż prawie 50% więcej niż jadąc Uberem. Oferując ludziom na całym świecie tanie przejazdy, Uber stracił w 2017 roku aż 4,5 miliarda dolarów, odnotowując marżę na poziomie -60%. Wróćmy teraz do Krzemowej Doliny. Co oprócz strat łączy Twilio, ZenDesk i Dropboksa? Wszystkie trzy firmy korzystają z usług Amazon Web Services (AWS). Jest to najbardziej podstawowa usługa w chmurze, polegająca na zdalnym udostępnianiu mocy obliczeniowej komputerów. Dzięki temu firmy nie muszą jednorazowo wykładać dużych pieniędzy na drogi sprzęt komputerowy - wystarczy, że opłacą odpowiedni abonament, aby móc przez Internet wynająć komputery Amazona i używać ich do świadczenia swoich usług. Podczas czytania sprawozdań spółek technologicznych z USA bardzo trudno jest nie trafić na wzmiankę, że dana spółka korzysta z usługi Amazona. Dzięki temu w 2017 roku Amazon Web Services zanotował zysk operacyjny w wysokości 4,3 miliarda dolarów, osiągając marżę na poziomie 25%, będąc równocześnie jedyną w tym łańcuchu firmą, która nie traci pieniędzy, a co więcej - generuje pokaźny zysk. Amazon na tej działalności zarobił w 2017 roku więcej niż na całej globalnej działalności handlu internetowego, prowadzonej przez portale takie jak czy Można argumentować, że wspomniane firmy to jeszcze młode startupy, który nie miały czasu osiągnąć rentowności. Spotify został założony 12 lat temu, ZenDesk i Dropbox 11 lat temu, Twilio 10 lat temu, a Uber 9 lat temu. Idąc dalej, można argumentować, że są to wyjątkowe biznesy, które dzięki intensywnym inwestycjom teraz, w przyszłości będą miały szansę stać się drugim Microsoftem, lub, porównując je do nowszego lidera w świecie technologii, drugim Facebookiem. Zobaczmy, jak radziły sobie te dwie spółki po czasie 10 lat od założenia. Microsoft został założony w 1975 roku. W 1985 roku odnotował wzrost przychodów na poziomie 44% rok do roku – dynamika, której pozazdrościłoby wiele współczesnych gwiazd Doliny Krzemowej. W tym samym roku Microsoft odnotował marżę operacyjną na poziomie 29%. Natomiast założony w 2004 roku Facebook w 2014 roku zanotował wzrost przychodów 58% rok do roku, jednocześnie osiągając bardzo wysoką zyskowność z marżą operacyjną na poziomie 40%. Naprawdę nieźle jak na dziesięciolatka! Amazon, choć głównie działa w mniej marżowym obszarze handlu internetowego, też stawia sobie za cel zarabianie pieniędzy. Cytując sprawozdanie spółki: "finansowym celem jest długoterminowy, podtrzymywalny (sustainable) wzrost wolnych przepływów pieniężnych" (czyli zysków). Od 2002 roku, co roku spółka mogła pochwalić się zyskiem operacyjnym. Nawet w trakcie kryzysu finansowego, gdy wiele stabilnych biznesów odnotowało straty. Wartość inwestycji typu venture capital (szare słupki, w miliardach dolarów, lewa oś) i liczba inwestycji (niebieska linia, prawa oś) Źródło: Pitchbook Zastanawiać może, jak stabilne są modele biznesowe oparte o wielomilionowe straty opisane wcześniej? Przez ostatnie 10 lat w Stanach Zjednoczonych fundusze venture capital, czyli fundusze zajmujące się najbardziej ryzykownymi inwestycjami w firmy we wczesnej fazie rozwoju, zainwestowały około 540 miliardów dolarów. Znaczna część z tych pieniędzy trafiła na konta bankowe takich firm jak Twilio, Zendesk czy Uber, które dzięki tym środkom finansują swoją działalność i dotują ponoszone straty. Firmy takie jak Microsoft czy Facebook finansują się wewnętrznie, to znaczy re-inwestują zysk, który generują na swojej działalności. Tak duża aktywność inwestycyjna o wysokim ryzyku nie zaskakuje, jeżeli pod uwagę weźmiemy zerowe stopy procentowe utrzymujące się w USA na tym poziomie aż 6 lat w okresie 2009-2015. Amerykański FED (bank centralny) stopy zaczął podnosić dopiero na początku 2016 roku (wciąż im daleko do poziomu sprzed kryzysu - 5%). Mało było w ostatnich latach chętnych do inwestowania w obligacje, z których odsetki sytuują się na poziomie (w przypadku skarbowych, niewiele więcej w przypadku korporacyjnych). Dodatkowo, tak niski poziom stóp procentowych oznaczał tani kredyt, którym można było dodatkowo finansować inwestycje, zwiększając swoją stopę zwrotu. Stopy procentowe Rezerwy Federalnej USA w latach 2007-2018 (zacieniowany obszar oznacza recesję) Źródło: Bank Rezerwy Federalnej St. Louis Kolejnym istotnym czynnikiem w ostatnim dziesięcioleciu było niewątpliwie sprzyjające otoczenie gospodarcze – ciągły wzrost PKB, hossa na giełdzie i nieustannie spadająca stopa bezrobocia. Tylko jak poradzą sobie amerykańskie startupy, kiedy stopy procentowe będą dalej rosły, gospodarka w końcu wejdzie w nieuniknioną recesję, a gotówka z funduszy VC przestanie płynąć szerokimi strumieniami? Klienci końcowi, przez wiele lat rozpieszczani tanimi przejazdami Uberem albo streamingiem ze Spotify, mogą nie zaakceptować podniesienia cen. Przerzucenie kosztów na dostawców będzie jeszcze trudniejsze, ponieważ, jak pokazaliśmy wcześniej, wielu z nich samych przynosi straty. Symbioza pomiędzy startupami w Dolinie Krzemowej jest tak duża, że kiedy przewróci się pierwszy klocek domino, to prawie niemożliwe będzie powstrzymanie upadku kolejnych. Czas wrócić do pytania z początku tekstu – kto zatem tak naprawdę zarabia w (i na) Krzemowej Dolinie? Banki inwestycyjne, pobierające opłaty od obsługi setek transakcji sprzedaży, przejęć i wprowadzania spółek na giełdy. Szczęśliwi inwestorzy, którzy zdążyli załapać się na odpowiedni moment ze sprzedażą swoich udziałów, czasem po kilkuset krotnych wzrostach ich wartości. Także pracownicy, szczególnie inżynierowie oprogramowania, o których biją się amerykańskie startupy, zmuszone do płacenia im coraz wyższych wynagrodzeń. Przykładowo, studenci odbywający staże w firmie Snap Inc. (właściciela aplikacji Snapchat), zarabiają 10 tys. dolarów miesięcznie, a dodatkowo dostają 1,500 dolarów bonusu na wynajem mieszkania. Założyciele biznesów z Krzemowej Doliny też nie mają na co narzekać. Twórca Snapchata, spółki, która w 2017 roku odnotowała stratę na poziomie 3,5 miliarda dolarów, zainkasował $638 milionów dolarów wynagrodzenia za wprowadzenie swojej firmy na giełdę. To trzecie największe roczne wynagrodzenie prezesa amerykańskiej spółki w historii. Więcej zarobił tylko w latach 2007 i 2008 Daniel Och, prezes funduszu hedgingowego Och-Ziff, który w dwóch poprzednich latach (2006 i 2007) wygenerował odpowiednio 3,2 oraz 2,6 miliarda dolarów zysku operacyjnego dla akcjonariuszy firmy. Nieustanny przełom technologiczny, który ma miejsce w Krzemowej Dolinie, z pewnością dodaje ogromną wartość do gospodarki. Tę wartość dodaną zasadne jest wynagrodzić, co czynią inwestorzy, podbijający na giełdzie ceny akcji spółek przyczyniających się do tego przełomu. Niemniej jednak, jedną rzeczą jest innowacyjność technologii, jej zdolność do poprawy efektywności działania przedsiębiorstw i życia zwykłych ludzi, a drugą - niestabilne strategie agresywnego rozwoju budowane na przepalaniu miliardów dolarów i założeniu, że gdy tylko wykończy się całą konkurencję, to zyski przyjdą same, a lata strat (inwestycji) zwrócą się z nawiązką. Jak mawia niemieckie przysłowie, "drzewa nie rosną do nieba".
z wielkiej chmury mały deszcz